Była mroczna noc. Nie! To takie przewidywalne. Czemu noc
zawsze musi być mroczna, ciemna i w ogóle? Bo słoneczko nie świeci? Cicho tam,
moje szczątki rozumu. Ale do brzegu. Była noc. Księżyc odbijał się w jeziorze.
Oh, jak romantycznie, prawda? No niestety, zaraz, dokładnie za kilka wyrazów
nastrój popsuje nam koleś bez nosa. Uwaga: teraz nastąpi ten moment. Czujesz
to? Nagle pojawia się na tym jeziorze koleś bez nosa, a to zaskoczenie! Ten ktoś, a dokładnie
Voldemort siedział w łódce, która nie miała wioseł i myślał: „Gdzie ten
debil?”. Po chwili odezwał się do mnie:
- Ej, skąd ty wiesz, co ja myślę?
- Cicho. Ja jestem wszystko wiedząca, siedź tam i nie psuj
fabuły- odpowiedziałam.
Nagle coś
zaszeleściło w krzakach. Później dało się słyszeć coś jakby dźwięk łamania
kości, ale to niestety tylko Lucjusz Malfoy z nartami. Krzyknęłam:
- Ej, Ty! Wywalaj mi z opowiadania z tymi nartami!
On spojrzał
na mnie niczym arystokrata, a wiecie dlaczego? Bo on był arystokratą… Próbował
zabajerować tymi swoimi szarymi oczami, ale ja się nie dałam, poza tym- ja mam
ładniejsze. Po chwili coś wyłoniło się z jeziora. O Boże! Co to było! Blada,
pomarszczona twarz (zaraz jaka twarz?), czerwone oczy, ale największą zaletą
był nos, a raczej jego brak. Ej, ale ten koleś siedział w łódce. Ej, ale gdzie
się podziała łódka? Aaa, już wszystko
jasne. Tak się zagapiłam w oczy Lucjusza, że nawet nie zauważyłam jak
Voldemort wyszedł z łódki i próbował
dopłynąć do brzegu, ale coś złapało go za nogę. Tym czymś była Cho Chang, ale
to jest zupełnie inna historia. Jak ładnie poprosicie to Wam może opowiem jak
to Cho wypiła eliksir, coś jej się w głowie poprzewracało i wydaje jej się, że
jest rybą. W sumie to nie był eliksir, tylko jakieś prochy, tak to jest jak się
ulotki nie czyta. Właśnie w tym momencie
zdałam sobie sprawę, że to jest prolog, nie powinnam podawać imiona bohaterów,
żeby wszystko było takie mroczne. No, ale cóż… Nikt nie powiedział, że ma być
jak zawsze.
Wróćmy jednak do tego, co robił Voldemort. Przez chwile straciłam go z oczy, ale już się znalazł. Na dnie jeziora, nieprzytomny, ale się znalazł...
Wróćmy jednak do tego, co robił Voldemort. Przez chwile straciłam go z oczy, ale już się znalazł. Na dnie jeziora, nieprzytomny, ale się znalazł...
dobre pisz tak dalej
OdpowiedzUsuń