Przy stole siedziało
siedem następujących osób: Dracon Malfoy, Teodor Nott, Blaise Zabini, Lucjusz
Malfoy i Lord Voldemort. Każdy z nich (oprócz Blaisa) miał "pokerową"
minę, szaty śmierciożerców i założone
okulary przeciwsloneczne, które ukradli z planu kręcenia filmu
"Matrix". Dracon Malfoy, blondyn o szarych oczach, umięśniony
przystojniak, który miał 188 cm wzrostu, siedział sobie i spoglądał ukradkiem w
stronę skrzata domowego, podobnie jak Teodor Nott. One są przecież takie
pociągające… Blaise Zabini, szatyn o zielonych oczach z poważną twarzą i
przeciwnym charakterem wpatrywał się w swoje karty.. Lucjusz Malfoy, starsza
wersja Dracona siedział z opanowanym wyrazem twarzy i bezdusznymi oczami. Lord
Voldemort zajmował się w tym czasie przyspawaniem okularów do twarzy, gdyż nie
mogły mu się trzymać na nosie, bo go nie posiadał. I pytanie, co oni robili?
Jak to, co? Grali w Pokera!
- Blaise, jak Ty to
robisz, że cały czas wygrywasz?- zapytał Dracon z niezadowoloną miną.
- On pewnie oszukuje,
wstydź się! Oszukiwać takie bezbronne stworzenia- powiedział Nott.
- Nie, nie oszukuję.
Ja po prostu nie założyłem okularów!- powiedział z rozbawieniem Blaise.
- A, co do tego mają
okulary?- zapytał Teo, a po chwili dodał.- Ty, narrator, proszę mnie tak nie
nazywać.
- Teo, pyszczek,
chyba nie chcesz w następnym rozdziale wyjść w różowych włosach-
odpowiedziałam.
Gdyby wzrok mógłby
zabijać, ja- narrator tego jakże bezsensownego opowiadania byłabym martwa no i
w sumie bym tego nie pisała. Każdy udał, że nie słyszał mojej wymiany zdań z Teo.
Każdy był zajęty grą w pokera. Jakie to fascynujące. Ale zaraz… to jest hazard!
Ale w co mieli grać śmierciożercy? W Chińczyka? Ja się zagadałam (w sumie to
zapisałam), a ktoś w tym czasie odpowiedział na pytanie Teo, który znowu, nie
wiem dlaczego mierzy mnie wzrokiem.
- A to, że odbijają
się wasze karty w szkiełkach- odpowiedział, niby od niechcenia Ślizgon.
Wszyscy jak na rozkaz
zdjęli okulary, oprócz Voldemorta, który wrzasnął:
- O nie! Jak ja to
teraz zdejmę?!
Później działo się
wszystko bardzo szybko. Lucjusz poleciał po eliksir, Zabini wsadził sobie pięść
do buzi, by nie wybuchnąć śmiechem, a Nott i Dracon najnormalniej w świecie
podmieniali karty. Chłopcy, ja wszystko widzę! Dracon pomyślał (tak, Dracon pomyślał-
jedno zaprzecza drugiemu): „Kurcze, nie dość, że wszystkowiedząca to jeszcze wszystkowidząca”…
- Draco, kurczaków w
to nie mieszaj!- krzyknęłam.
Nagle zjawiła się
Bellatrix. W sumie to stała w kącie od jakiś 15 minut, ale ja jej nie
zauważyłam.
- Ha, czyli nie
jesteś wszystkowidząca- powiedział uradowany Draco.
- Ciebie wolałabym
nie widzieć- odpowiedziałam.
Hah, zabawne, ale mu
pojechałam… Zawsze o tym marzyłam. A teraz, gdy mam to swoje opowiadanie mogę
robić, co mi się podoba. Może na nich wszystkich teraz spaść meteoryt, ale tu
zaraz zdarzy się coś gorszego…
- Ty głupia fretko,
chodź mi pomóż! I- powiedziała, a raczej wrzasnęła Bellatrix.
- Ta zniewaga krwi
wymaga!- oburzył się Dracon.
- Masz racje, jak Ci
zaraz jakimś zaklęciem trzasnę, to się krew poleje- powiedziała słodka Bella.
Zaraz… jaka słodka Bella? Coś mi się chyba pomyliło. Czy ja właśnie tą obleśną,
pomarszczoną szatynką nazwałam słodką? Tak. To dobrze.
Malfoy słysząc tę
groźbę, podbiegł do Voldemorta, złapał go za rękę i zaśpiewał mu kołysankę:
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij.
A ja będę twym aniołem,
Twą radością, smutkiem żalem.
Będę gwiazdą na twym niebie,
Będę zawsze obok Ciebie x2
Jak wytłumaczyć tobie mam,
Że jesteś wszystkim tym co mam.
Tym co jest dobre i co złe,
Uwierz tak bardzo...
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij.
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij.
A ja będę twym aniołem,
Twą radością, smutkiem żalem.
Będę gwiazdą na twym niebie,
Będę zawsze obok Ciebie x2
Jak wytłumaczyć tobie mam,
Że jesteś wszystkim tym co mam.
Tym co jest dobre i co złe,
Uwierz tak bardzo...
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij.
I w tym momencie
zasneli obaj. I jaki z tego wniosek? Dracon ma piękny, anielski głos i jest
zauroczony w Voldemorcie. Tak! Przynajmniej raz nie w Hermionie. Jednak muszę
Was zamartwić… Hermiona zauroczyła się w nim, ale to kiedy indziej.
- Nie prawda!-
krzyknęła Miona.
- Co Ty tam wiesz,
Mądralo. To moje opowiadanie, mogę sobie robić, co chcę. Jak nie chcesz dostać
T z eliksirów to siedź cicho, wiesz, że ja jestem wszechmocna.
I takim oto sposobem
Hermiona poszła pakować walizki do Hogwartu,
- Hogwartu?!-
wrzasnął Ron.
- Cicho, ty w tym
roku i tak nie pojedziesz.
- Jak to nie?
- Już moja w tym
głowa…
Dobre lecę czytać dalej!!!!
OdpowiedzUsuń